zęby, zęby koszmarki, wielkie piątki

Nocka z przygodami. Oliś popłakiwał, ale rano wytłumaczył mi dlaczego: "boli Oli tuuu" ze wskazaniem na policzki. Czegóż chcieć więcej, jak dziecko tak pięknie zakomunikuje problem. Zajrzałam dziecku w paszczękę, a tam jedna piątka już wyrzęta, a trzy szykują się do akcji. W ruch poszedł Panadol i dzięki temu uniknęliśmy stresów przy jedzeniu. Potem przyjechali dziadkowie i Oliś poszedł sobie z dziadkiem na jogging, tzn. dziadek gonił Oliwiera. Niestety dziadek był jednak szybszy ( na razie;) i Oliś został umieszczony w wózku. Dziadek skrupulatnie sprawdził, czy dziecko jest dobrze przypięte i pobiegał, tym razem za wózkiem z ładną godzinkę. Zaś ja z babcią miałam czas na obskoczenie naszych ulubionych sklepów z odzieżą ( u nas świeże dostawy są w poniedziałek;) Po spacerze przyjechał pan, aż z Warszawy, żeby sprawdzić szkody po zalaniu. Okaże sie niebawem, czy nasze ubezpieczenie jest czegoś warte. Do wieczora czas zleciał nam już szybko. Codzienna gonitwa, Jachu wrócił z przedszkola, Miłosz ze szkoły, a Julia przeleżała cały dzień z gorączką i wymiotami ( zatruła się w drodze powrotnej z Zakopca na jakieś przydrożnej stacji benzynowej). Trudy dnia zostały mi nagrodzone, poszłam z koleżanką się "odchamić" - byłysmy w kinie na "Gomorra", jak dla mnie przytłaczajacy, a miał być relaksujący. No, ale wszystkiego mieć nie można.
Dzień ogólnie był fajny i jutro oby nie był gorszy!

Posted in |

0 komentarze: