Wyjazd do Mini Zoo

Dzisiaj, zaraz poobiedzie skorzystaliśmy z super pogody i pojechaliśmy do Mini Zoo na stacji paliw w Człuchowie. Obiecaliśmy Jasiowi i Oliwierowi, że popatrzą na zwierzaki, pobawią się w kulkach i spędzą miło popołudnie. Najpierw skierowaliśmy się do klatek z ptakami i małpami. Niestety, wszystkie się pochowały. Stwierdziłam, że pójdziemy do niedźwiedzia, dzieci w euforii, a mama blondynka znowu dała plamę, bo po niedźwiedziu ani słychu, ani widu. Spał twardo snem zimowym, nieświadom dziecięcych pragnień. Na szczęście honor wycieczki uratowały kozy i sarny. Dobrze, że wyszły na mróz i zechciały podejść do płota. Oliwier o mało co nie stracił rękawiczki, gdyż kozy bardzo się zainteresowały wetkniętą między kraty ręką Olisia. Jasiu przezornie trzymał się z daleka i ostrzegał:
- Oliwier, weź ręce, bo koza cię ugryzie i co? Tu nie ma Pogotowia i będziesz bez ręki! Drastyczne i obrazowe. Nie ma to jak odwaga i przezorność pięciolatka, hehe
Potem, poszliśmy na deser, i dzięki temu udało się załagodzić brak zwierząt w zagrodach. Gorąca czekolada i babeczki, tudzież podwójna kawa dla dziadków i mamy podziałała odprężająco na wszystkich. Zwłaszcza na Oliwiera, który jak zwykle w takich chwilach spontanicznie, acz z rozluźnieniem zwalił w pieluchę śmierdzącą sraczkę i musieliśmy skończyć degustację w trybie pilnym. (nieprzewidująca mama nie wzięła ze sobą pampersów na zmianę).Ogólnie niedziela, odpukać, udała się i towarzystwo szybko zmorzył nocny sen, dając mi czas na napisanie tego posta.

Posted in |

0 komentarze: