Piątek trzynastego!

Nie na darmo ktoś wymyślił ten feralny dzień!
W owy słoneczny dzionek, gdzieś około godziny 9.30 przyszli panowie z gazowni. Jako, że liczniki mamy w piwnicy zeszłam sobie z nimi pełna dobrych energii. Już na schodach jakoś dziwnie zaszumiało. Po zapaleniu światła osłupiałam, na podłodze, której w ogóle nie było widać pełno było czarnej pływającej mazi, która sięgała aż do połowy pierwszego schodka. Tynk sie zaczał kruszyc od ściany. Autentycznie wbiło mnie w ziemię. Panowie z gazowni koniecznie chcieli, żebym im zerknęła na licznik, no i to było dla nich zgubne. Wydarłam się na nich, że jak niby mam wejść do piwnicy, przez te wodę, że jak otworzę im drzwi, to woda przeleje się do czystej wykafelkowanej części ( kiedyś było tam biuro). Dostali ode mnie zjebki, gdzieś musiałam się wyładować, a że akurat byli pod ręką…
Poszli, a ja zostałam z tą szumiącą wodą w piwnicy sama, w dodatku podnosiła się tak szybko, że w przeciągu 15 minut było już o ok. 15cm więcej. Potem już wszystko potoczyło się błyskawicznie. Pobiegłam do sąsiadki dwa domy obok, modląc się w duchu, żeby Jasiu z Oliwierem się nie pozabijali.


Na dworze już stało Pogotowie Wodne, wszyscy czekali na pompy. Jak to, ja przecież nie dzwoniłam, cos mi zaczynało śmierdzieć w tej całej powodzi, że to jakaś grubsza sprawa. Okazało się, że 2 kamienice od naszej pękła jakaś ważna gruba rura i stamtąd ta masa wody przelała się aż do naszej piwnicy. Szok. W tamtej kamienicy woda sięgała do pasa, wszystko pływało. Akcja wypompowywania wody trwała prawie do 15.00 wypompowano chyba z 6 cystern. Najważniejsze, ze zakręcili główny zawór i woda do mojej piwnicy przestała się przelewać. Pomimo tego straty są znaczne, bo mamy piwnicę, w której trzymamy wszystkie letnie rzeczy, rowery, narty, letnie kołdry i śpiwory. Nawet ksero się trochę zmoczyło od dołu, bo stało na podłodze. Do wieczora nie było już żadnych niespodzianek. Przetrwaliśmy ten cholerny piątek trzynastego!

Posted in Etykiety: , , , , |

0 komentarze: