Dwa dni, a tyle radości

-Od dwóch dni Oli zaskakuje mnie pozytywnie.
-od dwóch dni nie muszę jak papuga powatrzać słowa "gryź" przy posiłkach,
-od dwóch dni Oli stara się dostać jak najwięcej nagród w postaci ( Gosia, tylko na mnie nie krzycz ) małej czekoladowej kuleczki i robi postępy w sikaniu na nocnik oraz w komunikowaniu uczuć, wie już, co to strach i potrafi ślicznie delikatnie głaskać po twarzy-wcześniej walił z piąchy,
-od dwóch dni jestem szczęśliwsza, bo Jasiu także się bardzo stara o te kuleczki i czerwone kropki na naszej planszy, a to ogromny postęp mojego 5-latka, który jest bardziej nadpobudliwy, niż Oliś ( po warsztatach w Sierczynku śmiem sądzić, że to wina cesarki i nerwowej przeleżanej częściowo ciąży)
-od dwóch dni sprzątam, jak głupia nasze 240m kw i wcale nie jestem zmęczona,
-od dwóch dni znowu nawiązałam kontakt z koleżanką, z którą kiedyś potrafiłam przegadać całe noce o życiu,
Fajne dwa dni-trwajcie!
No i w dodatku mogę sobie pofolgować i popisać, jak za dawnych czasów szkolnych i studenckich. Nic mnie nie ogranicza. Mam luzik -urlop wychowawczy (bezpłatny co prawda, bo na "te" dzieci nie przysługuje płatny, choćbym miała 30 lat przepracowane), ale luzik jest. Spokój. Nie trzeba się rano zrywać do pracy. W domu wszystko pod kontrolą. Moje dzieciaki, z kluczem w kieszeni, nie przyzwyczajone są do takiego stanu rzeczy, trochę się buntują. Nie za bardzo jednak, więc nie mam poczucia winy, że jestem kurą domową, bo tak się chyba nas kobiety będące w domu określa przez szowinistycznych zapracowanych facetów. Przynajmniej mam czas na dawno zakurzone hobby i postaram się nie zawieść czytelników.

Posted in Etykiety: , , , |

0 komentarze: