A wiecie, jak było ciekawie na Sympozjum?! cz.1

Zaczęło się od Mszy Świętej. I dalej w kolejności był pierwszy wykład-sorry, ale ten wykład mnie bardzo zmęczył, że słuchając myślałam-jesli tak będą wyglądały wszystkie wykłady, to wysiadam z tego pociągu.
       Później jednak spokojny i ciepły głos ks. Andrzeja Kowalczyka przykuł moją uwagę. Mówił z serca, nawet za bardzo nie koncentrował się na notatkach. Jego 45 minut zleciało jak z bicza strzelił. Mówił o tym, jak łatwo można wejść na drogę złą, która pozornie wydaje się nieszkodliwa, czasem wchodzimy na nią dla żartu, z ciekawości, z chęci doświadczenia czegoś innego, niż szara rzeczywistość. Często praktykowanie jogi kojarzy się nam z ćwiczeniami, które przeciez mają rozciągnąć nasze ciało, pobudzić krążenie, odprężyć ... Tudzież sobie powróżymy z ciekawości, i to działa, bo przeciez wszystko się nam sprawdza, co powiedział tarot! I łapiemy się na haczyk, jesteśmy wielką przynętą dla tego, który raczej nie pragnie naszego szczęścia. Piszę tak, ponieważ sama kiedyś byłam zaplatana w takie rzeczy i to, co mówił było pewnie świadectwem wielu osób na hali. On mówił o prawdziwym życiu. Ten starszy, ale świeży duchem Kapłan opowiadał życie. Łatwo się w nie wkręcić, wręcz jakby niepostrzeżenie w nie wchodzimy, ale wykręcić się, to juz jest sprawa trudniejsza. Wymaga wielkiego wysiłku woli, łaski i pomocy drugiego człowieka. Niektórzy potrzebuja pomocy egzorcysty, aby móc być wolnymi ludźmi. I chwała Panu za ich posługę!
          Potem na mówinicę weszła bardzo energiczna siostra Michaela, która sama siebie zaprezentowała, nie czekając na prowadzącego, który gdzieś się w tym momencie zapodział. To była bomba Ducha :) ta siostra mnie rozłożyła w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Mówiła krótko, treściwie, z zapałem. Opowiadała o Indiach, w których spędziła prawie 20 lat. Opowiadała o mirażu reinkarnacji, indyjskich bogach, którzy sami się bogami obwołali. O bogach, którzy kradli, zabijali dla zysku, manipulowali. Znaleźli wyznawców i potoczył się kolorowy z wierzchu ruch Hare Kryszna.
No bo co by mozna powiedzieć o Krysznie?
-Najwcześniejszą wzmiankę o Krysznie jako synu Dewaki znajdujemy w Candogia-Upaniszad, gdzie mówi się o nim (Krysznie) uczony.
-W Mahabharacie jest tylko wybitną jednostką
-Dopiero jako boski daje pouczenie Ardżunie w Bhagavad Gicie.
Utwalenie boskości Kryszny następuje później w Puranach (III w ne do XII w ne).
To są fakty. A co jeszcze, że:
- Kradł
- Uwodził dziewczęta i żony
- Organizował rozpustne zabawy
- Był mordercą – zabił pariasa - to tylko parias (bo parias, to przecież najniższa kasta, jakby robak, może umierać na ulicy-nikt mu nie poda ręki, bo parias to nie człowiek, tylko ludzie z Zachodu opiekują się umierającymi, bezdomnymi na ulicach Indii i widzą w nich ludzi :(((-m.in. s. Michaela opiekowała się umierającymi najuboższymi ludźmi z ulicy.

Siostra Michaela Pawlik zalazła jeden ciekawy fragment zamieszczony w Bhagawad Gicie (nie przekład doktrynerski Prabhupady) „Kryszna uczy lekceważenia życia cielesnego. Litość i lęk przed zabijaniem nawet krewnych i najbliższych nazywa on słabością niegodną Arjów oraz brakiem mądrości (Bhagavan Gita. Biblioteka Narodowa Wrocław 1988 s 12 nn). Fakty, fakty!

Kryszna do dnia dzisiejszego, w niektórych regionach czczony jest przez praktykę nierządu świątynnego jako „Radżagoopalasuami” czyli władca seksu i płodności. Bardzo mi się wykład siostry Michaeli podobał. Ona stwierdzała fakty. I jak łatwo jest zmanipulowac młodzież, która idzie za tym kolorowym pomarańczowym cukierkowym ruchem. A tak naprawdę idzie za sektą, o której prawie nic nie wie głębiej,  Czy ktoś z nas tak radośnie szedłby za dziwkarzem, złodziejem, mordercą? Który to ruch zmanipulowany przez np. Misję Czaitani powstał głównie po to, żeby werbować młodzież nieświadomą, w co się gnura, twierdzi, że to Jezus jest synem Kryszny. Ludzie, wiekszej manipulacji być nie może!

Świadectwa Krzysztofa niestety nie miałam przyjemności słuchać, gdyż w tym czasie znalazłam się  w jadalni i zajmowałam się innymi, pożytecznymi rzeczami. Modliłam się. To było pewnie wpisane przez Pana w scenariusz tego Sympozjum dla mnie. Świadectwo potęgi Boga i karłowatości diabła. Któż jak Bóg ! chciałoby się krzyknąć za Archaniołem Michałem. Tylko On i nikt więcej!
           Ucieszyłam się, że nie zabrakło także akcentów Maryjnych. Zawsze na Rekolekcjach Ignacjańskich słyszałam: Maryjność i Pasyjność. Dwie drogi równolegle idące w tę samą stronę. O Maryi, jej Niepokalanym Sercu i miłości Królowej Nieba i Ziemi do ludzi opowiadała świecka misjonarka Maria-Emanuel. O walce duchowej, jaką toczy każdy z nas, i o olbrzymim wsparciu Niepokalanej Dziewicy Maryi, przed którą drżą wszystkie złe duchy. O sile zawierzenia się Jej Niepokalanemu Sercu. O łaskach płynących z modlitwy zawierzenia i o autentycznych świadectwach przemiany życia i nawróceniach, które rozgrywają sie każdego dnia na Jasnej Górze. U stóp Czarnej Madonny.
Przypomniały mi sie Pielgrzymki na Jasną Górę. Miałam okazje iść aż 10 razy. Mój tato wyciągnął mnie po raz pierwszy, kiedy miałam 9 lat. Szliśmy wówczas z Torunia z Grupą Zielonych. I potem już nie wyobrażałam sobie wakacji bez Pielgrzymki. Zawsze było to dla mnie wielkie przeżycie, a zwłaszcza moment, kiedy patrzyłam na Jej twarz. Pewnie wiele w moim obecnym życiu zawdzięczam mojej Niebieskiej Mamie.

na dzisiaj kończę-pociągnę wątek najszybciej, jak to będzie mozliwe. Zostały smaczne kąski do omówienia.  Zachęcam Was, abyście, jeśli macie mozliwość poszli na takie Sympozjum. Cała grupa jeździ po większych miastach w Polsce. Wszystko jest za darmo, podane jasno i bez owijania w bawełnę. Atmosfera wspaniała, rozkręca się w miarę upływu czasu coraz bardziej. Nie ma czasu na nudę, a kiedy się skończy jest się potwornie zmęczonym, ale szczęśliwym i się nie żałuje :))


to nasz Zespół Dzieciątka Jezus

1 komentarze:

  1. Anonimowy Says:

    Wszystko co napisane to prawda. Dajemy się pociągnąć złemu - z łatwością - na drodze wiary jest nam ciężej, bo wymaga od nas wiary i poświęcenia i dużo na niej pokusy. Ciężko dać nam coś od siebie, zrobić pierwszy krok w kierunku prawdy - wolimy się oszukiwać (wiele wymagamy od innych nie od siebie), mówić, że to wszystko kłamstwo, doszukiwać się najgorszych stron ( chociaż i tak często większość idzie za przyjemnościami ziemskimi ) - a to wszystko podszepty złego ducha, który tylko nas zwodzi z drogi Zbawienia.
    Musimy umieć rozeznawać dobre i złe duchy. Szkoda mi głównie młodych ludzi, którzy łatwo dają się porwać współczesnym pułapką duchowym
    Pozdrawiam
    Czerwiś