wyciszaliśmy się...

Dziś w nocy wróciliśmy z niezaplanowanych przeze mnie wcześniej rekolekcji w Wisełce. Nigdy nie podejrzewałam, że tak bardzo będę potrzebowała kontaktu z Panem Bogiem. Wiem - piszę, jak jakaś nawiedzona, ale staram się być szczera, a zarazem muszę być dyskretna. Jedno wiem na pewno-Bóg na 100% jest wielką Miłością i zaskakuje grzeszników (takich jak ja) swoim miłosierdziem. Piszę to z całą odpowiedzialnością i głęboko wierzę, że kocha absolutnie każdego człowieka. Tylko trzeba w sobie wzbudzić pragnienie Jego poznania. Jezus żyje! Kogo dotknął, ten już nigdy nie będzie tym samym człowiekiem...
To taka refleksja po czasie ze spotkania w Matemblewie z ojcem Bashabora.
Podczas naszej nieobecności dostałam kilka e-maili. Przeczytałałam je dopiero dzisiaj. Niech się nie martwią te osoby, ale ufają i się nie poddają rogatemu, który przychodzi w smutku i zwątpieniu. Dziękuję za tyle ciepłych słów-jestem wzruszona.
Oliwier z Jasiem też byli zadowoleni z tego czasu wisełkowego. Przebywali z dziećmi, uczestniczyli w codziennej Eucharystii i nie narzekali na brak zajęć. Mieliśmy nawet czas, żeby pójść nad morze i poopalać sie trochę.

0 komentarze: