Koszmar nocny i poranny...

Dzisiaj była noc pełna wrażeń. Oliwier budził się w nocy chyba z 6 razy. Za każdym przebudzeniem buczał, jak obrzynany ze skóry. Do tego walenie głową na boki. Odkąd Oliwier jest z nami, to dla mnie najgorszy widok i dźwięk. Wyłącza się wtedy i monotonnie uderza głową w prawo i w lewo, tocząc ją po poduszce. Oliwiera wtedy nie ma... :((( A ja nie mogę spać, jak to słyszę. Nie wiem, czy dobrze robię, ale przerywam mu to toczenie i staram się go położyć na boku. Oli miewa często takie noce, kiedy jest niespokojny i płaczliwy. Najgorsze jest to, że nigdy nie wiem, czy go coś boli, czy ma zły sen? Za każdym razem wstaję i muszę go przebudzić, żeby otworzył oczy, wtedy dostaje wodę do popicia i na jakis czas usypia. Mam nadzieję, że te nocne płacze w końcu się skończą. Bo rano po takiej nocy jestem nieprzytomna.
Tyle mam niewiadomych. Na kursach dla Rodzin Zastępczych nie wspomniano nawet o takich problemach i zachowaniach. A o FAS to dowiedziałam się zupełnie przypadkowo w necie. Na szczęście od razu dobrze trafiłam na grupę wspaniałych doświadczonych terapeutów w Sierczynku :) i jestem wdzięczna losowi za to spotkanie.
Ranek też nie należy do najpiękniejszych chwil, śniadanie jest udręką i dla Olisia i dla mnie. Ktoś zapyta - Ale dlaczego? Odpowiedź jest prosta, młody ma problem z żuciem pokarmów, a raczej z przeżuwaniem. Potrafi przetrzymywać kawałeczek chleba przez 15 minut pod podniebieniem, albo z boku policzka. A jak skubany się nauczył oszukiwać, że gryzie, hehe Niby rusza buzią, ale nie mieli zębami. W efekcie, co chwilę muszę mu przypominać, że ma gryźć. Powinnam się chyba nagrać, bo wysiadam z tym ciągłym gadaniem o gryzieniu. Śniadanie miast trwać góra pół godziny, przeciąga się się do półtorej. A jakie żałosne zawodzenie Oliwiera, że za karę każą mu jeść śniadanie, hoho
I tu znowu czuję żal do jego matki, że piła w czasie ciąży. Bo to dziecko, nie jest niczemu winne. Oliwier musi być zmuszany do jedzenia, gdyż nie ma poczucia głodu. Jedzenie nie robi na nim żadnego wrażenia. Robiłam celowo w jeden dzień doświadczenie, czy widząc nas jedzących upomni się o posiłek. Wyszło na to, że gdybym nie przerwała doświadczenia, to wcale by mu nie przeszkadzało to, że do podwieczorku nie jadł. Straszne! Nie wiem, jak on sobie poradzi w dorosłym życiu. Będzie chyba musiał nastawiać sobie alarm przypominający o posiłkach. Jedzenie, to podstawa bytu. Jedno jest pocieszające, o picie się potrafi upomnieć.
Żeby tylko nie narzekać, to zakończę optymistycznie: dzisiaj Oli bardzo ładnie powiedział słowo dziękuję i proszę. W dodatku wiedział, co mówi: prosił i dziękował za ciastko ze zrozumieniem.
(ps. wcześniej, jak coś chciał, to rzucał się na podłogę, albo buczał wniebogłosy).
Mam nadzieję, że ten stan "zrozumienia" mu się utrwali :)

Posted in Etykiety: , , , , |

1 komentarze:

  1. Anonimowy Says:

    Hello! I'm glad you enjoy my blog :) I hope my photographs and accompying Scripture passages are a blessing to you!